Żeglarstwo

Czas czytania artykułu: 3 minuty
by Maya
21.03.2024

Moja przygoda z żaglami zaczęła się siedem lat temu. Nieświadoma, „z czym to się je” wypłynęłam na dwa tygodnie rejsu polską barkentyną Pogoria. W połowie wyprawy  zniknęliśmy z map satelitarnych na skutek sztormu, jaki napotkaliśmy na trasie, a to i tak był jeden z najspokojniejszych rejsów, w jakich brałam udział. Jedno było wtedy jasne – lubią mnie silne wiatry!

Czy to dla każdego?

Żyjąc w zamkniętej przestrzeni statku przez kilka dni, można nauczyć się wiele o sobie, swoim podejściu do sytuacji kryzysowych, czy sposobach na odpoczynek. Moje zamiłowanie do pracy zespołowej również zostało poddane niejednej próbie! Wiele osób, jakie spotkałam na swojej morskiej drodze, wypływało z nastawieniem na przyjemny i spokojny rejs. W trakcie ich oczekiwania zderzały się z rzeczywistością ciężkiej, fizycznej pracy, nauką nawigacji, spania po kilka godzin na dwie doby i brakiem bieżącej wody, bo akurat doszło do awarii zbiorników. Niektóre osoby przełamywały własne bariery i mimo choroby morskiej stawały się częścią społeczności statku. Inne, schowane w śpiworach na pokładzie wyczekiwały dotyku stałego lądu pod podeszwami butów.

Nigdy nie usłyszałam, żeby którakolwiek z nich żałowała tej przygody, niezależnie od efektywności ich pracy.

Moją rolą, odkąd pamiętam, jest bycie starszą wachty, czyli łącznikiem między załogą stałą złożoną z oficerów, bosmana, mechanika i kapitana, a załogą ruchomą, szkoleniową, czyli załogantami statku. Szkolenie, układanie grafików, dbanie o bezpieczeństwo, wyznaczanie trasy i co najważniejsze – wsparcie młodych adeptów oraz   adeptek żeglarstwa, to moje główne zadania.

Mam wiele anegdot z tych siedmiu lat, w trakcie których średnio dwa razy do roku wypływałam w morze. Byłam nawet na miesięcznym rejsie regatowym z Gdyni, przez Aalborg, fiordy norweskie aż po Bergen  i Ystad. Jedna rzecz mnie zawsze przyciąga z powrotem – ludzie. Nieważne z jakiego miejsca jesteś, jakie masz uprawnienia i czy kiedykolwiek postawiłaś choćby jeden żagiel. Na statku jesteśmy dla siebie wsparciem, jeden za wszystkich i wszyscy za jednego. Potknie Ci się noga – koleżanka Cię podniesie. Puścisz linę – ktoś ją złapie. Nie są to na pewno warunki pracy dla osób o słabych nerwach, ale każdy, kto lubi dreszcz emocji, mały skok adrenaliny i chcę zobaczyć, jak to jest widzieć jedynie morski horyzont, gdzie się nie obejrzy, powinien spróbować.

Jak zacząć?

Kup sztormiak i zgarnij wygodne buty do miękkiej torby. Poszukaj rejsów Pogorią, Burchardtem lub Gedanią. Zapisz się i płyń. Miej otwartą głowę i nie bój się krytyki. Każdy feedback ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa. Nie musisz mieć technicznego przeszkolenia, wszystko to zapewnia statek szkoleniowy. Nieważne, ile masz lat ani jaki kolor włosów. Jeśli myślisz, że to wygląda tak, jak na filmach… to masz rację! Wieczorami śpiewamy szanty, gramy w brydża w kambuzie (kuchni) i szyjemy żagle. Daj się oczarować, ale uważaj – można się łatwo uzależnić! 

O autorze

Maya
Praktykantka w zespołach EB, HR i Administracji
Pasjonatka natury ludzkiej i pracy twórczej. Po skończeniu kognitywistyki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika rozpoczęła studia z psychologii na Uniwersytecie SWPS. Dziś, poza nauką zgłębia tajemnice Employer Brandingu i tajniki skutecznej komunikacji wewnętrznej. W domu jest taka… jak w pracy – uśmiechnięta i gotowa na nowości. W wolnym czasie spotkacie ją na morzu pod polską banderą lub przy sztaludze z farbą we włosach.